czwartek, 6 lutego 2014

O dupie marynie

Jak chce mi się płakać, to myślę tak
wejdę na fejsa, napiszę do kogoś, wtedy mi przejdzie
W takich sytuacjach na szczęście nikogo tam nie ma.
Wtedy chce mi się płakać jeszcze bardziej, bo sobie myślę, że gdyby ktoś był
to był mu powiedziała w zajebiście dobranych słowach o swoim smutku
a wtedy on odpowiedziałby mi w jeszcze lepiej zajebiście dobranych słowach, dlaczego wcale nie
i byłoby dobrze.
Oczywiście później zdam sobie sprawę, że to dobrze, że nikogo nie było, bo gdyby ktoś był
to skończyłoby się to bardzo źle, a raczej tak jak zawsze czyli słabo.
Ale to nie zmienia faktu, że chce mi się płakać podwójnie teraz już z dodatkowego powodu.

Skupiam się na swoim nieszczęściu tak mocno, że właściwie ten ostatni powód zajmuje mi całą przestrzeń życiową i zapominam, dlaczego chce mi się płakać.
Wtedy jestem na siebie zła, bo pewnie nic nie robię, tylko się na siebie denerwuję i żalę
A przecież trzeba być twardym i silnym i chodzić z ciężkim plecakiem po dzikich górach, a ja zamiast chodzić, to siedzę i to w dodatku z chęcią płakania i użalania się.
Z tym że oczywiście nie ma komu.

Jak już się w to wpadnie, to nie można wyjść.
Ale ja jestem niezła. Ja potrafię.
Idę po książkę, starą książkę z miłosnymi wierszami różnych polskich poetów i poetek.
Czytam ją tylko w takich momentach.
Autor podzielił te wiersze na Ewę i Adama.
Części od Ewy piszą kobiety, a części Adama mężczyźni, żeby było spokojnie i żeby żadnej
nie daj boże gender ideologii nikt nie zarzucił.
Mało tego podziału na Ewę i Adama, jest jeszcze podział stron. Bo strony się dzielą na polskie i niemieckie. I po prawej jest zawsze tłumaczenie niemieckie.
( Krzysztof stwierdził, że niemiecki brzmi, jakby ktoś bardzo chciał wybudować jakiś most.)
Więc czytam sobie po niemiecku te miłosne, polskie wiersze,
I to jest właśnie moment, w którym odechciewa mi się płakać i mam ochotę iść coś zjeść.
Dzień już do końca będzie bezproduktywny, ale tyle z tego, że chociaż na sucho.

Ktoś mi ostatnio powiedział, że mam łeb żeby pojąć świat
a mnie jak na złość obchodzi tylko, kto paznokcie której ręki obcina jako pierwsze.

To miała być wrzuta, ale właściwie, nawet mi się podoba.
Nie ma to jak dobra wrzuta.

I w ten oto sposób dodałam post kompletnie całkowicie o niczym.
Zmarnowaliście trzy minuty swojego życia
na pocieszenie - ja żeby go napisać, trochę więcej.


Ps. Wpadł mi pendrajw do publicznego kibla w Echo.
       Wyciągnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz