Piłem tanią
wódkę przez pierwsze kilka dni.
Potem przestałem pić i bolała mnie
głowa.
Siedziałem w domu. Nic mi się nie
chciało.
Wstawałem koło południa. Schodziłem
do kuchni, jadłem coś, tak tylko żeby zjeść, z przyzwyczajenia, a potem
wracałem do swojego pokoju. Przez resztę dnia oglądałem pornosy.
Nie mrugając, nie śmiejąc się, nie
podniecając. Po prostu siedziałem i patrzyłem jak kolejna para rusza się – do
przodu, do tyłu. W górę i w dół. Po tygodniu miałem wrażenie, że wszystko
kopuluje, że moja głowa kopuluje. Że cały świat się rusza, jakby się gwałcił od
nowa, od środka, zawsze. Rzygałem tym, a jednak miałem świadomość, że
puszczanie kolejnych filmików z wielkimi penisami i chudymi
dziewiętnastolatkami w długich, blond włosach przynosi mi jakiś rodzaj ulgi.
Żyłbym może w ten sposób bardzo
długo. I umarłbym w fotelu oglądając na zmianę gorące lesbijki, udawane gwałty,
trójkąty, sadomasochistyczne tortury. Ale tak się nie stało, bo poszedłem na
dziwki.
Nie. Tak się nie stało, bo krew w
żyłach mojego ojca nie mogła spokojnie krążyć. Odkładający się cholesterol
zatamował jej drogę. Poczuł ucisk. Potem wszystko wylało mu się do mózgu i
umarł. To trwało kilka minut. W tym samym czasie byłem na dziwkach.
A właściwie na jednej. Pokazała mi
legitymację szkolną. Miała prawie osiemnaście lat. Za dziewięć dni.
Próbowałem zacząć z nią jakoś
rozmawiać, ale nie kleiła nam się gadka. Szczerze mówiąc, była to wyjątkowo
głupia dziewczyna. Miała wielki, tłusty nos, ogromne wargi pomalowane na
brązowo. Miała kolczyk w pępku. Nie srebrny tylko jakiś kiczowaty. Miała
nadwagę. Obcisłe spodnie wrzynały się jej w ciało. Gdy je zdjęła, miała
odciśnięte szwy na brzuchu, udach, i tyłku.
W pewnym momencie zaczęło mi się
wydawać, że jestem bohaterem pornosa. Rozdwoiłem się. Siedzę przed komputerem i
oglądam siebie. Jak zdejmuję spodnie i posuwam tą pustą, obrzydliwą dziewczynę.
Moje ruchy były podwójne. A potem potrójne. Oglądałem tę sytuację z kilku
miejsc. Dookoła tyle komputerów. Za każdym komputerem siedzę ja. Na każdym
ekranie ja. W tym samym czasie mózg mojego ojca przestał działać.
- Przestań! –
krzyknąłem nagle, co było dzieciackie.
Odepchnąłem od siebie tę wielką,
obrzydliwą lalę, która już prawie była całkowicie naga i która rozpinała mi
spodnie. Na której myśl od razu zbiera mi się na wymioty.
- Koniec zabawy.
Ubierz się.
Wyglądała na zdezorientowaną.
- Ubierz się.
–powtórzyłem i wcisnąłem jej w ręce obiecaną kasę.
Wyszedłem z tego pokoju, zły na
siebie, zły na nią. Zły na cały świat. Paliłem fajkę przed hotelem, czekałem aż
wyjdzie. Potem wróciłem, zabrałem swoje rzeczy i oddałem klucz recepcjonistce,
mimo że wynająłem na całą noc. Nie patrzyłem jej w oczy, mówiąc „dobranoc”.
Gdy wróciłem do domu, karetka już
odjeżdżała. Ale nie na sygnale, bo on już nie żył. Mama płakała gdzieś w
trawie, w ogrodzie. Podszedłem do niej i powiedziałem, że wszystko będzie
dobrze. Płakała mi w ramię, a ja płakałem jej. Po raz pierwszy od kilku tygodni
zacząłem płakać. Ryczeliśmy tak godzinami. Wszystko było mokre od naszej
rozpaczy. Gdyby nie mama, zabiłbym się tamtej nocy, bo to była najgorsza noc
mojego życia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz