piątek, 5 lipca 2013

What's going on?

Spójrz Marek,
Jesteśmy dorośli.

Ta dorosłość jest taka czasochłonna, że nawet nie mam czasu odebrać dowodu osobistego.
A co dopiero świadectwa.
A może w ogóle nie przepuścili nas do trzeciej klasy? Ale niby dlaczego mieliby nie przepuścić?

Marku.
Wszystko się zmieniło.
Z dnia na dzień.
A powtarzałeś moim kolegom
" Co to tam, osiemnastka, wiadomo, dojrzałość to coś innego niż dzień. Nie ma granicy."
A widzisz! Główno prawda!

Mam osiemnaście lat. Wstaję o godzinie piątej ( za dziesięć).
Zakładam soczewki. I majtki. ( Jak się później okazuje - na złą stronę).
I wybiegam na autobus, na który się spóźniam.
Łapię stopa. Facet w wozie podwozi mnie do Łodzi, bo jedzie na konferencje.
Mam farta.

Idę do pracy. Dzieci chcą się kąpać.
- Tutaj jest szampon, muszę lecieć, pa! - żegna mnie moja chlebodawczyni i zamyka za sobą drzwi.
Przede mną trzyletni nagi siusiak i koszulka gdzieś pomiędzy głową, szyją i ramionami.
- Ja też chcę - mówią pięcioletnie spodenki z Zygzakiem ( tak Wy niedouczeni ignoranci, ja dokładnie wiem, kim jest Zygzak).

Nigdy w życiu nie kąpałam żadnych dzieci, ale ostatecznie nie jest to takie trudne. Z piany nie robimy wąsów i brody ( jak to się kiedyś robiło, w znaczeniu - jak ja to robiłam, gdy byłam w ich wieku) - tylko dym z rury wydechowej z naszej motorówki kosmicznej.
Tak bywa.

Dziewięć godzin w pracy.

Potem jadę do Rafała, bo Rafał, by chciał, żeby do niego pojechać.
Jemy lody na dachu wszystkiego.
A przynajniej dachu Galerii Łódzkiej.
Rafał mnie odprowadza do domu.
Matko. ( nie ma tam mojej mamy)
Jakiego domu?
Na tatrzańskiej są dwie kochane Pyszczaczki i dwa koty.
I żeberka przyrządzone, pyszne.
Potem chciałoby się obejrzeć film.
Ale się zasypia.

Zasypia się niewiadomo kiedy i niewiadomo dlaczego.

Potem osiemnastoletnie zmęczenie zwleka się pod prysznic. Ostatenie minuty i na dmuchanym materacu - bu(m).

W nocy ogarnia mnie przerażenie.
Ale znika.

Mam erotyczny sen. Tak erotyczny, że wstydzę się nawet o nim myśleć ( główno prawda, myślałam o nim cały następny dzień.).

O siódmej dzwoni budzik.
Od nowa.

POLKA LUDOWA.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz