Posprzątałem swoje życie raz i nie na zawsze.
Za to zawsze
gdy wchodzę pod prysznic
To chce mi się śmiać i sikać.
Ale nigdy nie jednocześnie.
Przypominam sobie letnie popołudnia
Kiedy latam po kuchni
Jak wariatka z żółtą klapką
Której jeden cios zabijał od razu
Wybałuszając oczy
I wypruwając flaki.
Ciało zostawało pomiędzy kratkami
Albo spadało na dół
Nigdy nikt nie chował
Ani nie płakał.
Jedyny cel - uderzyć mocno i szybko
Jak było ciepło i gniły owoce
Trupy można było liczyć w dziesiątkach.
Mama zawsze powtarzała
Nie bij na stole
Ani na szybie.
Bo zostają ślady.
wojna
OdpowiedzUsuń