czwartek, 9 maja 2013

Anonimowość

 
Wracamy z Łodzi w trójkę, chociaż zdecydowanie powinno być nas o jedną mniej.
Ten nadmiar człowieka mnie zastanawia. Nie mogę się zdecydować, czy jestem z niego
bardziej zadowolona, uspokojona, zirytowana czy obojętna.
Na szczęście nie muszę się na ten temat wypowiadać.
W tramwaju siadamy z tyłu, opierając półdupki na czymś, na czym niewygodnie jest je opierać (jeśli jeździcie tramwajami to wiecie, o czym mówię)
Siadamy tam, bo to oznacza, że chcemy ze sobą rozmawiać.
Ja, ona i ten Nadmiar.
Jak człowiek ma dużo do powiedzenia, to nie mówi nic.
Nie mówimy nic, a przecież siedzimy specjalnie tam, gdzie niewygodnie, żeby rozmawiać.
Jak młodzież wraca z Łodzi w liczbie większej niż dwa, to znaczy w grupie, jakby nie patrzeć - zorganizowanej, to powinna się dużo śmiać.
A my się ani nie śmiejemy, ani nawet nie rozmawiamy.
A półdupki zaczynają boleć.
Właściwie mam dosyć takiej sytuacji i stwierdzam, że Nadmiar jednak mnie irytuje.
Albo zadowala, albo uspokaja ( wersja, że jest obojętny odpada).
Na szczęście wchodzi żul.
Żul, nie żul - całkiem młody przecież, ale nie wiem, czy istnieje jakaś granica wiekowa, od której można być żulem. W każdym razie pijany i czerwony. Dlatego żul.
Pyta, czy to nasz rower.
Bo stoi rower, ale nie nasz.
Mówię, że nie. Że to nie jest nasz rower.
A on na to, że to fajny rower. Zgadzamy się z nim.
Rower ma opony większe od opon mojego zepsutego skutera i łańcuch większy od łańcucha krowy u mojej babci, za czasów, gdy jeszcze miała krowy.
Żul tymczasem opowiada jakieś historie.
Bardzo lubię takie historie, więc słucham żula.
Żul tonem niby diwa z wielkobudżetowego filmu erotycznego zarzuca swoje czerwone ręce do góry i mówi, że trzeba zachować anonimowość.
Zgadzamy się z nim.
Żul mówi, że K. jest za chuda. Że ma chude uda.
A potem mówi, że moje są grubiutkie.
O nogach Nadmiaru nie mówi nic.
Za to Nadmiar mówi coś o dziurze pomiędzy udami.
Chodzi jej o nogi modelek. Ale wychodzi jak wychodzi.
Żul mówi, że moje nogi są najlepsze.
Że on lubi takie grubsze.
Żul w ogóle chyba bardzo mnie lubi, bo mówi też
Że zjadłby moje arbuzowe kolczyki.
Przypominam mu, żeby zachować anonimowość.
Przyznaje mi racje.
Pytam, czy jest gejem. Wiedziałam, że się zdziwi.
Mówi, że chcemy go zgwałcić. Uspokajam żula, mówię, że nie.
Że nie będziemy nikogo gwłacić.
Wraca, mówi, że pedały mu nie przeszkadzają.
Pytam, co będą robić później. W znaczeniu żul, K i Nadmiar.
Żul mówi, że idzie zapierdolić łańcuszek do jubilera.
K mówi, że pójdzie spać, a Nadmiar nic nie mówi.
Nasza rozmowa śmieszy ludzi z przodu.
Żul mówi, że go to wkurwia. Że nie chce, żeby ta kobieta się śmiała.
Dziwię się. Dlaczego?
Bo on nie chce.
Nie ważne.
Żulu.
Nie ważne.
Że nie chcesz.
Ja chcę. Żeby wszyscy ludzie się śmiali i cieszyli do siebie.
Żul mówi, że ona jest nieznajoma.
A ja na to, że tym bardziej.
Żul odpuszcza.
Tramwaj się zatrzymuje.
Żul wychodzi i mówi, żeby nam się wszystko udało.
Dobrego życia żulu. Oby łańcuszek był ze złota.
K stwierdza, że mam podejście do żuli.
Właściwie tylko z dziećmi i z żulami można porozmawiać zupełnie na serio
I zupełnie szczerze.

1 komentarz: