Codziennie rano wbijam sobie nóż w pochwę.
Z każdym jej gestem, ostrze porusza się we mnie.
I nigdy nie będzie z tego krwi.
Jej obojętność jest obrzmiałymi pręgami
Rzemień kroi moją twarz na kawałki
I nigdy nie będzie z tego blizn
Jej każde niewypowiedziane do mnie słowo
Ma właściwości kwasów
Moja skóra odchodzi od kości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz