Podniecają mnie majowe noce.
W moim, brudnym mieście, społeczeństwo
obywatelsko śpi
Oprócz jeży, trójki pijanych dzieciaków i mnie
Nie ma nikogo
Kto by się wyłamymał
Polacy lubią ze sobą sypiać
Druga w nocy. O tej godzinie
Wiatr majstruje przy mojej szyi
Namiętnie, ale trzeźwo
Nie dochodzę
W żadne konkretne miejsce
Kwiaty bzu ( które za jakiś czas
na procesji, w biały dzień
wymordują katolicy, żeby im
pachniało Jezusem )
podświetlone latarnią
wyrzucają pragnienia na zewnątrz.
Już urywany oddech.
Moje nieposłuszeństwo
Obywatelskie jest zachowaniem
Bardzo uzasadnionym
Dla wyższych celów
Nie śpię.
Chodzę.
Przez skrzyżowania na seksownie
Czerwonym świetle
Powiecie:
Gandhi i Luther mieli głębsze cele
Ale kto o tej porze
Będzie je mierzył?
Zwłaszcza, że nie ma ani jednego
policjanta
z kajdankami.
Obszytymi czerwonym futerkiem.
TO JEST CHYBA NAJLEPSZY TWÓJ WIERSZ, EVER.
OdpowiedzUsuńjestes moim mistrzem
OdpowiedzUsuńZgadzam się, genialny Twór
OdpowiedzUsuńBardzo dobre!
OdpowiedzUsuń